piątek, 6 kwietnia 2012

Aldous Huxley - Nowy wspaniały świat

Jakiś czas temu, ktoś w moim instytucie rozesłał informację o konkursie literackim dla młodych naukowców. Konkurs nazywał się FUTURONAUTA, a organizatorzy zachęcali do przesyłania futurystycznych opowiadań. "Włącz turbiny swej wyobraźni, napędzane paliwem wiedzy. Zostań futuronautą i przewiń świat do przodu".
Rzadko czytam science-fiction, więc nie byłam szczególnie zainteresowana, ale, że moja praca w laboratorium daje mi dużo czasu na rozmyślania, koncept opowiadania przyszedł do mnie sam.
Przypomniałam sobie wszystko czego dowiedziałam się na studiach o zapłodnieniu in vitro, możliwości rozdzielania za pomocą cytometrii przepływowej plemników X od Y, co stosowane jest do regulacji płci bydła, klonowaniu, i tym podobnych i pomyślałam, że do pełnego sterowania rozrodem brakuje w zasadzie tylko sztucznych macic, w których taki zarodek mógłby się rozwijać. Włączyłam komputer i zaczęłam szukać. Nie było trudno. Po wpisaniu w google "artificial womb" pojawia się prawie cztery miliony wyszukań. Okazuje się, że tak jak myślałam, poważne kroki w kierunku stworzenia sztucznej macicy zostały już poczynione (http://www.popsci.com/scitech/article/2005-08/artificial-wombs).

Pomyślałam, że w moim opowiadaniu, stworzę świat, w którym ludzie zupełnie zrezygnowali z żyworództwa, dzieci tworzy się w specjalnych ośrodkach, w których obok siebie stoją rzędy sztucznych macic. Narratorką miała być pracownica jednego z takich ośrodków, a akcja miała toczyć się wokół bulwersującego doniesienia o hipisce (oczywiście hipisce na miarę przyszłych czasów), która postanowiła urodzić dziecko naturalnie, czym wywołała burzę i falę dyskusji o tym jak daleko sięga wolność człowieka i czy kobieta ma prawo w takim sposób decydować o swoim ciele, jeśli tym samym pogwałca pewne ustalone normy społeczne.
Opowiadanie w końcu nie doszło do skutku, bo okazało się, że ze względów proceduralnych nie mogę wziąć udziału w konkursie.

Teraz myślę, że bardzo dobrze się stało, bo okazało się, że ktoś już wpadł na taki pomysł jak ja. I to już jakieś osiemdziesiąt lat temu. Tym kimś był Aldous Huxley.
W jego "Nowym wspaniałym świecie", nowi obywatele powstają w ośrodkach rozrodu i warunkowania. Instytucja rodziców zostaje zlikwidowana. Zlikwidowane zostają także związki międzyludzkie. Seks jest traktowany jako normalna forma rekreacji, ale pozostawanie przez dłuższy czas w takiej relacji z jednym partnerem uznawane jest za obrazę moralności, bo każdy należy do każdego. Gorsze od monogamii, jest już chyba tylko zupełne unikanie kontaktów seksualnych bo "fizyczne niezaspokojenie może spowodować rozrost aktywności umysłowej", co jest niepożądane w świecie w którym wszyscy obywatele mają być szczęśliwi.

W Nowym wspaniałym świecie panuje system kastowy, którego celem jest także stabilność i szczęśliwość. Ludzki los jest ustalany już w okresie prenatalnym, a w zasadzie w Huxley'owskim odpowiedniku okresu prenatalnego, czyli w okresie przed wybutlowaniem (bo dzieci rozwijają się w specjalnych butlach - sztucznych macicach). Do butli dostarczane są wszystkie niezbędne do rozwoju składniki odżywcze, ale także składniki, które mogą negatywnie lub pozytywnie na taki rozwój wpłynąć, dzięki czemu świat zapełnia się kastami ludzi o różnym stopniu rozwoju intelektualnego - od alf, czyli osobników najinteligentnieszych, a tym samym najbardziej problematycznych, do epsilonów, pół kretynów, przeznaczonych do najmniej skomplikowanej pracy fizycznej.

"Bo aby rozumnie pracować, jakieś ogólne pojęcie rzecz jasna mieć muszą - choć możliwie najmniejsze, jeśli mają być dobrymi i szczęśliwymi członkami społeczeństwa. Wiedza o szczegółach bowiem, jak każdy wie, przydaje cnót i szczęśliwości, wiedza ogólna zaś to dla umysłu zło konieczne. Nie filozofowie, lecz pracowite mrówki i zbieracze znaczków, tworzą kręgosłup społeczny."

Ogólną szczęśliwość pomaga utrzymywać unikanie silnych emocji, które w razie pojawienia się, zagłusza się narkotykiem - somą. Ludzie w swoich kastach są do siebie podobni (lub nawet identyczni), bo "nietypowość zagraża czemuś więcej niż tylko życiu jednostki; ona godzi w Społeczeństwo samo".

Huxley napisał swoją powieść w 1932 roku jako krytykę społeczeństwa przemysłowego, ale nie straciła ona nic na swojej aktualności, a może nawet zyskała. Jak widać na przykładzie koncepcji sterowania rozrodem i rozwojem, wizja autora była w dużej mierze prorocza. Chociaż ja akurat nie odczytuję jej jako ostrzeżenia przed postępem naukowym. Do stworzenia społeczeństwa złożonego z ludzi myślących i wyglądających tak samo nie trzeba najnowszych osiągnięć biologii. Dla mnie Nowy wspaniały świat jest świetną metaforą tego co dzieje się w korporacjach (prawdopodobnie dlatego, że sama z takiej korporacji uciekłam i połowa książek, które teraz czytam jest dla mnie ich metaforą i ostrzeżeniem przed nimi). Powieść Huxleya można też odczytywać jako ostrzeżenie przed gloryfikacją kultury zachodu. Można też przeczytać i uznać, że to metafora zupełnie niczego. Ale przeczytać trzeba.

"Ja tam wolę być nieszczęśliwy, niż pozostawać w stanie tej fałszywej, kłamliwej szczęśliwości, w jakiej się tu żyje"

Ocena: 5/5

1 komentarz:

  1. "Opowiadanie w końcu nie doszło do skutku, bo okazało się, że ze względów proceduralnych nie mogę wziąć udziału w konkursie." W tym momencie miałem wrażenie, że siedzisz przede mną, jak żywa! Wyobraziłem sobie dokładnie jak zmieniasz intonacje głosu, patrzysz na czubki swych pantofelków i zakręcasz kosmyk włosów :) :)

    Też kiedyś chciałem napisać opowiadani SF i niestety jest to bardzo trudne. Albo piszesz na poważnie, ze szczegółami i jesteś rzetelny - to wtedy musisz mieć łeb jak Pan Stanisław, albo piszesz na luzie z przymrużeniem oka, ale wtedy trzeba mieć poczucie humoru (mi przynajmniej go brak).

    Wracając do Huxleya, to cała rodzina była pełna od znanych biologów więc miał dostęp do najnowszych nowinek.

    OdpowiedzUsuń