wtorek, 7 maja 2013

Maciej Wasielewski - Jutro przypłynie królowa

Pan de… prosił biskupa de… o dworek na wsi, gdzie biskup nigdy nie bywał; ów odpowiedział: „Nie wie pan, że człowiek musi mieć jakieś miejsce, gdzie nigdy nie bywa, a gdzie wierzy, że byłby szczęśliwy, gdyby tam był”. Pan de…, po chwili milczenia, odpowiedział: „Słusznie: to właśnie stworzyło reputację Niebu”.*
Czyli wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma, albo ładniej ujęte the grass is always greener on the other side, chociaż mi najbardziej się chyba podoba lakoniczne Rimbaudowskie życie jest gdzie indziej.
Dla kolejnych pokoleń hippisów, marzących o życiu w komunie, nie posiadaniu niczego, nie pożądaniu niczego, jedzeniu owoców prosto z drzewa, byciu panem własnego losu i innych rzeczach, o których marzą pokolenia hippisów, miejscem, gdzie trawa jest bardziej zielona była wyspa Pitcairn. Skrawek lądu na Oceanie Spokojnym, znajdujący się mniej więcej po środku niczego, na którym obecnie mieszka 60 osób, prawie do końca XVIII wieku był bezludną wyspą. W 1790 roku postanowili osiedlić się na niej buntownicy z brytyjskiego statku Bounty, wraz z porwanymi po drodze Tahitańczykami. Statek spalili, aby ukryć się przed ewentualnym pościgiem, ale może także, aby zaznaczyć odcięcie się od korony brytyjskiej.

Większość marzących o Pitcairn hippisów oczywiście nigdy tam nie dociera (bo i nie łatwo się tam dostać) i w tym tkwi piękno tej wyspy. Maciejowi Wasielewskiemu jednak udało się tam dotrzeć, a swoją książką Jutro przypłynie królowa niczym Pan de... ze wspomnianej anegdoty, odebrał wielu hippisom i niespełnionym anarchistom to miejsce, w którym nigdy nie bywali, a w którym na pewno byliby szczęśliwi.
Odebrał, bo jak to z takimi miejscami bywa, okazało się, że nigdy nie istniało.

Pitcairn to raj utracony, mocno już gnijąca Arkadia. 
Biblijny Adam zdradził się ze swoim grzechem, starając ukryć się przed Bogiem w rajskim ogrodzie; Pitcairneńczyków zdradza to samo. Im bardziej próbują się ukryć, nie wpuszczając na wyspę dziennikarzy, tym bardziej jasne staje się, że zerwali owoc z drzewa poznania dobra i zła.
Gęstniejąca, duszna i bardzo niepokojąca atmosfera, którą tak dobrze oddaje autor, pozwala nam odczuć, że coś, nie wiemy jeszcze dokładnie co, jest z tym rajem nie tak.
Wiesz, że kiedyś drzewa mandarynkowe były wspólne? - Lu marszczy czoło, jakby zobaczył coś nieprzyjemnego. - Wystarczyło pójść i nazrywać. Kiedyś wszystko było wspólne...
[...]
- ...w soboty organizowaliśmy przyjęcia. Laura piekła chleb, Pennie dusiła kurczaki na mleku kokosowym. Zbieraliśmy się wszyscy, każdy targał krzesło z domu, bo nie było gdzie usiąść. Kiedyś naprawdę byliśmy wspólnotą. W sierpniu obchodziliśmy Święto Melasy. Ścinaliśmy trzcinę cukrową, kruszyliśmy w młynie, a sok przelewaliśmy do donic. Potem gotowaliśmy wywar na otwartym ogniu, w sześciu wannach.
[...] szliśmy na ryby, wracaliśmy z pełną siatką, czterdzieści kilo, starczało dla wszystkich. Smażyliśmy te ryby na wspólnym ogniu, po południu była uczta. Każdy coś przynosił: arbuzy, ciasto chlebowe, mandarynki.
[...] 
- Dziś każdy ma swoje drzewa mandarynkowe. Wiele drzew zostało zatrutych.**
Reportaż Wasielewskiego jest o tym, co wydarzyło się na wyspie Pitcairn, ale jest też o czymś więcej. To kolejny głos w dyskusji nad tym, czy Hobbes miał rację i bez instytucji państwa pogrążylibyśmy się w chaosie? Czy stan natury to wojna każdego z każdym? Czy altruizm leży w naturze ludzkiej? A na koniec, czy wyspa Pitcairn kiedykolwiek rzeczywiście była rajem i czy możliwy jest raj tam, gdzie jest człowiek?
Nie liczcie jednak na jakąkolwiek odpowiedź, Jutro przypłynie królowa to w zasadzie same znaki zapytania, których po przeczytaniu nie da się tak łatwo z siebie strzepnąć, będą was uwierać, obcierać, nie dadzą spokoju. Czytajcie, ale nie mówcie, że nie ostrzegałam.
Każdego dnia słyszę coś nowego, coś, co przeczy wszystkiemu, co do tej pory powiedzieli. Komu wierzyć? Duszno. Pitcairneńczycy są jak wielopokoleniowa rodzina zmuszona żyć w przyciasnym mieszkaniu - knują i zwalczają się po cichu.***
Ocena: 4/5
Wydawnictwo Czarne
Rok wydania: 2013

*Sébastien-Roch Nicolas de Chamfort - "Charaktery i anegdoty"
** Maciej Wasielewski - "Jutro przypłynie królowa"
*** Ibidem

12 komentarzy:

  1. ta ksiazka bedzie pierwszym autoprezentem popowrotowym, dlugo na nia czekalam, a Twa recenzja tylko mnie upewnila w tym, ze warto! (rowniez to, ze w tym momencie zgadzam sie z Rimbaudem, ze zycie jest gdzie indziej!)

    OdpowiedzUsuń
  2. życie jest w Polsce bo tu mamy dobre książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj , nie jest, nie jest:)) bo albo TEJ ksiazki nie ma juz w Polsce albo jest tak popularna, ze nie moglem jej dostac:( Szukalem w dwoch wroclawskich empikach, potem na lotnisku tuz przed odlotem i nic z tego. Faktem jest, ze na buszowanie po ksiegarniach mialem tym razem promil tego czasu co zwykle. Wiec pewnie wszedlem nie do tych ksiegarni co trzeba. Bede musial zadowolic sie wersja elektroniczna, bo baaaardzo chce ja przeczytac.

    OdpowiedzUsuń
  4. W tym przypadku spokojnie można czytać e booka, jest parę zdjęć w książce, ale nawet w wersji papierowej mało na nich widać (myślę, że zabieg celowy).
    Bardzo się cieszę, że już parę osób powiedziało, że będzie czytać tę książkę, bo mam potrzebę rozmawiania o niej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda tylko, że większość zainteresowanych nie mieszka w Polsce, tak to bym zorganizowała nam prywatny klub dyskusyjny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro kupuje e-booka:) prywatny klub dyskusyjny bylby fantastyczna spraw. A moze tak pomyslec o facebookowym klubie? Czatowanie rozmowy nie zastapi,ale przynajmniej uwagami bedzie mozna sie wymieniac w czasie rzeczywistym.

      Usuń
    2. jest to jakaś myśl, pisanie ma ten plus, że każdy będzie miał szanse wypowiedzenia się ;) wrócimy do tematu jak wrócę z mojej spóźnionej majówki

      Usuń
    3. Cudnej pogody więc życzę i mnóóóóóstwo relaksu:)

      Usuń
  6. mam strasznego 'smaka' na tę książkę już od dawna. Bardzo cieszę się, że mogłem przeczytać twoją recenzję, bo gdy ostatnio szukałem jakichś po sieci, to jak na lekarstwo. Ale na goodreadsie znalazłem link do artykułu o dwóch Polakach, którzy wybrali się na ten tajemniczy ląd. Przyznam się, że jeszcze nie miałem czasu na zapoznanie się z tekstem ;b link: http://bartkrawczyk.natemat.pl/52451,uciec-na-pitcairn-wywiad

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też znalazłam informacje o tej wyprawie, jak tylko przeczytałam książkę. Panowie wybrali się na wyspę po Wasielewskim, gdzieś tam napisali, że musieli po nim trochę posprzątać czy coś takiego. W sensie, że wyspiarze się na nim zawiedli i nadużył ich zaufania. Mi się wydaje, że inaczej się nie dało.
      A panowie od filmu przed wyjazdem, gdy ktoś pod ich filmikiem na youtubie spytał czy wiedzą o kontrowersjach związanych z wyspą, powiedzieli, że wiedzą, ale że to był "incydent"... Film na pewno obejrzę, ale nie ukrywam, że jestem trochę z góry nastawiona negatywnie (co nie znaczy, że nie zmienię zdania)

      Usuń
  7. A to chyba teraz najpopularniejsza książka na blogach:)

    (zatytułowany)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No już natknęłam się na kilka opinii, że to jedna z najlepszych książek Czarnego. Mi ciężko to ocenić, bo dla mnie Czarne to w ogóle jest jakość sama w sobie i czytałam już tyle świetnych książek tego wydawnictwa, że ciężko powiedzieć, która była najlepsza.

      Usuń