niedziela, 5 stycznia 2014

Książkowe postanowienia noworoczne

Jak już pisałam rok temu, strasznie lubię postanowienia noworoczne. Nie ma nic piękniejszego niż chwilę sobie pofantazjować na temat idealnego obrazu samego siebie, który w tym roku na pewno uda się osiągnąć, bo jest przecież na wyciągnięcie ręki. No a potem już w lutym wszystko zaprzepaścić i pić ze zgryzoty.
Kartka z zeszłorocznymi postanowieniami wsiąkła gdzieś w okolicach 3 stycznia i nigdy więcej jej nie widziałam. Ale za to książkowe postanowienia noworoczne opublikowałam na blogu, a jak wiadomo, w internecie nic nie ginie.
Dlatego też (oraz dlatego, że były to najprzyjemniejsze postanowienia i nie wymagały ode mnie np. leżenia na podłodze i przyciskania co jakiś czas brody do kolan) z tymi postanowieniami poszło mi stanowczo najlepiej (co nie znaczy, że wszystko poszło tak jak to sobie zaplanowałam).


Postanowiłam, że przeczytam 60 książek i to się udało. W tym roku będzie to 61 książek. Ta jedna dodatkowa książka, ma dawać wrażenie podwyższania poprzeczki, ale tak naprawdę 60 książek zupełnie mnie satysfakcjonuje. Pozwala na spokojne czytanie i refleksję po lekturze, a z drugiej strony jest to liczba, która w jakiś sposób mnie motywowała i odciągała czasem od zupełnie idiotycznych internetowych aktywności. Absolutnie nie pociągają mnie wyścigi czytelnicze i przelatywanie przez kolejne książki.

W zeszłym roku postanowiłam też, że przeczytam piętnaście wybranych książek z domowej biblioteczki i to się nie udało. Przeczytałam dziesięć książek, jedenastą właśnie kończę, w przypadku dwóch zatrzymałam się w połowie i mam nadzieję niedługo je skończyć, a dwie ostatnie przywitały nowy rok zupełnie nietknięte, czyste i nieskalane ludzkim spojrzeniem.

Zupełnie niezrażona tym małym niepowodzeniem, w tym roku postanowiłam przeczytać jeszcze więcej książek z domowej półki (pomyślałam sobie, że im więcej założę, że przeczytam, tym więcej przeczytam, nawet jeśli plan znów nie zostanie do końca wypełniony).
Zrobiłam już nawet zdjęcie tegorocznych szczęśliwców:

Na zdjęciu: (od lewej) "Wanna z kolumnadą" Filip Springer, "Biesy" Fiodor Dostojewski, "Mrowisko" Doris Lessing, "Dzwon śmierci" Kerstin Ekman, "No logo" Naomi Klein, "W komnatach Wolf Hall" Hilary Mantel, "Mądre dzieci" Angela Carter, "Byłem asystentem doktora Mengele" Miklos Nyiszli, "Z nowego wspaniałego świata" Günter Wallraff, "African Psycho" Alain Mabanckou, "Kino Szpak" Marek Ławrynowicz, "Kwantowy świat" Manjit Kumar, "Reakcja" Susan Faludi, "The Sense of an Ending" Julian Barnes, "Book of Clouds" Chloe Aridjis, "Mroczny rynek" Misha Glenny, "The Geek Manifesto" Mark Henderson, "Jak żołnierz gramofon reperował" Sasa Stanišić, "Proszę wejść" Sylwia Chutnik, Mikołaj Długosz, "The Marriage Plot" Jeffrey Eugenides, "Zły" Leopold Tyrmand + dwie książki, które przeszły z zeszłego roku: "Tylko sam siebie możesz ofiarować" Magda Szabó i "Through the Language Glass" Guy Deutscher

Ale co chwila znajdowałam gdzieś jeszcze książki, które też bardzo chciałabym przeczytać w tym roku.

W końcu dałam za wygraną i zmieniłam postanowienie. Nadal chodzi o to, aby więcej czytać książek z domu, dlatego zobowiązuje się do przeczytania 25 książek z domowej biblioteczki, ale bez określania, które to będą książki. Bardzo możliwe, że będzie to sporo książek z tego zdjęcia, ale niekoniecznie. W tym roku będę spontaniczna (na tyle na ile spontaniczna może być osoba uwielbiająca planować).


O postępach postanowienia noworocznego będzie was informować moja osobista asystentka (widoczna na zdjęciu poniżej) na specjalnej podstronie.


7 komentarzy:

  1. Haha, osobista asystentka - bardzo fotogeniczna ;) Może moja też powinna własnołapnie wylosować książki z domowej półki do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle książek do przeczytania, tak mało czasu. Eh :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powodzenia żuczku! Myślę, że ten rok będzie bardzo dobry pod każdym względem i przeczytamy mnóstwo wspaniałych książek, które nam dadzą wiele szczęścia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rany, ile fajnych! Na Wannę z kolumnadą mam wielki apetyt, chciałabym też No logo, Biesy, Byłem asystentem..., Tyrmanda. Zazdroszczę takiego towarzystwa. ;)

    I zgadzam się, że im więcej się zaplanuje, tym więcej się przeczyta. Byleby się tylko nie wystraszyć ilością.

    OdpowiedzUsuń
  5. 61 to naprawdę świetny wynik, chociaż w książkach to chyba nie o ilość, a o jakość idzie:)

    "Biesy" to mój osobisty numer numer jeden, najlepsza książka wszech czasów, czytałam chyba z dziesięć razy, mam kilka wydań, już kupiłam bilety na kwietniowe przedstawienie w Tetrze STU. Można powiedzieć że nieco świruję na punkcie Dostojewskiego.

    Czytałam "Złego", czytałam "W komnatach...", od lat przymierzam się do "Mądrych dzieci". Sama nigdy nie robię takich dalekosiężnych planów, wiem tylko co czytam w tej chwili, a o tym co będzie później, decyduje impuls.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja w tym roku "No logo" przeczytałam, miało momenty dość się dłużące (nietrafione przepowiednie które zrewidowało 9/11) ale bardzo duże wrażenie na mnie zrobiło.

    Nie wiem, jak tłumaczenie, ale "Wolf Hall" to była jedna z moich ulubionych powieści zeszłego roku, bo tak straszliwie przyjemnie się ją czytało.

    Powodzenia z planem literackim!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam właśnie parę takich książek, które chciałam przeczytać, ale straciły już trochę na aktualności - m.in. No logo, ale to nic ;)
      Wolf Hall jestem bardzo ciekawa, na tyle, że nawet kupiłam w normalnej cenie nową książkę (zazwyczaj kupuje jakieś używane, przecenione itd., ale czasami szaleję)

      Usuń