czwartek, 2 stycznia 2014

Podsumowanie roku 2013 (część 1.)

Jak co roku, nie udało mi się napisać o wszystkich książkach które czytałam, dlatego też, tak jak i w zeszłym roku, postanowiłam zrobić podsumowanie tego, co udało mi się w 2013 roku przeczytać (te książki, o których pisałam już na blogu mają w tytule link do odpowiedniej notki). 
Tym razem książki podzieliłam na kategorie, dziś przed wami: najlepsze, stanowczo przereklamowane oraz śmierdzące niebezpieczną ideologią gender.

 

Najlepsze

 

Miłość dobrej kobiety - Alice Munro

Straszną się w Polsce krzywdę robi Alice Munro. Nie dość, że pisarkę, która pierwszą książkę wydała w 1968 roku, w Polsce zaczęto wydawać dopiero kilka lat temu, to do tego od razu wsadzono ją do szufladki ambitniejsza literatura kobieca. Na okładkach książek Alice Munro zawsze zobaczymy panie: panie z tyłu, panie z przodu, panie z boku, pani przy toaletce, pani maluje sobie rzęsy (prym w gównianych okładkach Munro wiedzie Wydawnictwo Literackie). No i nic dziwnego, bo przecież Alice Munro to kobieca literatura, kobiece historie, które najlepiej kupić mamie, bo mamy to wszystko znają, mamy dobrze to rozumieją*.
Nie rozumiem dlaczego kiedy Myśliwski pisze o dorastaniu, podejmowaniu trudnych życiowych wyborów, miłości, poszukiwaniu szczęścia, życiowych błędach, to jest to arcydzieło literatury, dzieło „totalne”, które chce objąć całość ludzkiego doświadczenia, dotknąć tajemnicy bytu. Natomiast kiedy o tym samym pisze kobieta, taka np. Munro, to są to wtedy kobiece historie, które można kupić mamie, bo w zimowe wieczory miło sobie posłuchać o niespełnionych miłościach i dziwnych wyborach. 
Zdradzę wam pewien sekret: kobiety to też ludzie. Dlatego kobiece historie, to ludzkie historie. Ani Munro, ani Myśliwskiemu nie udało się objąć całości ludzkiego doświadczenia, ale Munro była znacznie bliżej.

Ocena: 5/5
Tłumaczenie: Agnieszka Pokojska
Wydawnictwo W.A.B
Rok wydania: 2013

Reading Lolita in Tehran -

Czytając Lolitę w Teheranie to wspomnienia Azar Nafisi - byłej wykładowczyni literatury angielskiej na kilku irańskich uniwersytetach. Autorka skupia się głównie na porewolucyjnych latach, kiedy ze względu na coraz większe ograniczanie swobód obywatelskich, zdecydowała się na odejście z Uniwersytetu, zakładając jednocześnie tajny klub dyskusyjny, do którego zaprosiła siedem najlepszych studentek. Kobiety spotykały się w każdy czwartek, przez prawie dwa lata, aby rozmawiać o, przeważnie zakazanej w Iranie, literaturze.
Literatura przynosiła ulgę i pozwalała wiele rzeczy zrozumieć. Jedną z najważniejszych książek, która w związku z tym pojawiła się też w tytule, okazała się Lolita Nabokova. Niektórzy mogą się zastanawiać w jaki sposób książka o pedofilu i gwałcie na dwunastolatce, może komukolwiek dawać ulgę lub pozwalać cokolwiek zrozumieć. A przecież książki zazwyczaj nie są tylko o tym o czym są, ale też o czymś innym (myślę, że coś w tym jest, że zawsze dochodzę do takich wniosków pisząc o irańskiej literaturze). I tak np. Lolita owszem jest o pedofilu, ale jest też, a może przede wszystkim, o kimś kto dla własnej przyjemności, skonfiskował czyjeś życie.
I o tym też jest Czytając Lolitę w Teheranie - o ludziach, którzy dla własnych celów politycznych, konfiskują czyjeś życia. Historia stara jak świat, bardzo uniwersalna, wystarczy spojrzeć na polską scenę polityczną.

To co dla mnie było najważniejsze w tej książce, to właśnie przypomnienie, jak powinno się czytać literaturę piękną:

The Virgin Suicides -

W Przekleństwach niewinności było wszystko to, co lubię: małe, senne amerykańskie miasteczko, trudy okresu dojrzewania, dziwne zdarzenia balansujące na granicy prawdy i mitu (wraz z upływem czasu coraz bardziej przechylające się na tę drugą stronę), sekrety i niedopowiedzenia.
Pięć pięknych sióstr, które jedna po drugiej popełniają samobójstwa. Myślę, że strasznie łatwo było tę powieść schrzanić: z jednej strony można było spaść w otchłań powieści sensacyjnej, z drugiej strony czekała rozwarta paszcza pretensjonalnych powieścideł dla pensjonarek. Eugenidesowi się udało. Idealnie uchwycił klimat młodzieńczych fascynacji, sekretów i konspiracji, lat kiedy wszystko przeżywa się intensywnie i wszystko ma znaczenie. Narracja jest bardzo subtelna i wyważona.
Mam nadzieję, że inne jego powieści są równie dobre, bo w przypływie nagłego uczucia do pana Eugenidesa, się w nie zaopatrzyłam.

Ocena: 5/5
Wydawnictwo: Bloomsbury
 Rok wydania: 2011 (po raz pierwszy wydana w 1993 roku)
(W Polsce książka ukazała się nakładem wydawnictwa Znak)

Morfina - Szczepan Twardoch (ocena: 5/5)

Znęcając się dalej nad fatalną listą xiegarni: Morfina została polecona jako prezent dla taty, bo to proza dla twardzieli. Przeczytajcie Morfinę chociażby po to, żebyśmy mogli śmiać się z tego stwierdzenia razem.







Listy do córki - F. Scott Fitzgerald (ocena: 4/5)

Dyskretny czar neurozy. Z jakiegoś bliżej mi nieznanego powodu, strasznie mnie ta książka urzekła.

 

 

 

 

 


Cesarz wszech chorób. Biografia raka -

Jakiś czas temu Angelina Jolie poddała się profilaktycznej podwójnej mastektomii. Fakt ten postanowiły skomentować najtęższe głowy w kraju, m.in. Bolesław Piecha (ale o tym nie będziemy mówić, bo wypowiedzi naszego byłego wiceministra zdrowia są bardziej smutne niż śmieszne) i moja "ulubiona" pisarka, nieustraszona podróżniczka, posiadaczka wiedzy tajemnej Beata Pawlikowska, która na swoim fanpage'u podzieliła się ze 116 tysiącami swoich fanów, taką oto myślą:

Obcinanie dwóch zdrowych piersi
z obawy przed czymś co kiedyś
być może mogłoby się zdarzyć
nie wydaje mi się aktem odwagi
a wprost przeciwnie
jest raczej dowodem strachu
Organizm ludzki to genialna całość
która nieustannie się zmienia
sama się naprawia i reguluje 
- jeśli tylko dasz jej szansę 
funkcjonować w rytmie natury

Jedz tylko zdrowe, pełnowartościowe rzeczy 
które dostarczają siły do
wszystkich twoich komórek
Śpij tyle, ile twój organizm potrzebuje
do regeneracji i wewnętrznej naprawy
Myśl pozytywnie
Kochaj siebie
Dbaj o swoją duszę i ciało -
ono odwdzięczy ci się 
zdrowiem i radością

Najbardziej w tego typu myśleniu bawi mnie to bezrefleksyjne zwracanie się ku naturze, bo jak wiadomo natura jest odwiecznym sprzymierzeńcem człowieka, dlatego właśnie nasz gatunek nigdy nie musiał z nią walczyć. Życie było lekkie i przyjemne, człowiek jadł to co znalazł na ziemi i nigdy niczym się nie zatruł, bo wszystko było naturalne (polecam książkę "Zbrodnie roślin" Amy Stewart), dlatego też nigdy nie chorował. Aż nagle ludziom zbiorowo odbiło (zapewne z nudów, bo ile można cieszyć się długim życiem i dobrym zdrowiem?), zaczęli budować laboratoria, produkować leki i całą tę chemię dodawaną obecnie do jedzenia i stąd wzięły się nowotwory.
Jeśli odpowiada wam ta wersja zdarzeń, to myślę, że w tym momencie możemy się już pożegnać. Jeśli czujecie jednak, że coś w tej całej historii śmierdzi niczym lekko zgniły eko jarmuż, to czas by przeczucie zmienić na pewność - pomóc może w tym jedna z najlepszych książek popularnonaukowych jakie czytałam, czyli Cesarz wszech chorób. Biografia raka.
Victor Hugo w Człowieku śmiechu pisał:
Bezbronna słabość musi radzić sobie, jak potrafi, z bezwiedną zajadłością ślepego żywiołu; ciemność o nic nie pyta; a przyroda nie odznacza się bynajmniej łaskawością, którą przypisywać jej zwykliśmy tak chętnie.**
I właśnie o zmaganiu się, na przestrzeni wieków, ze ślepym żywiołem, jakim są choroby nowotworowe, pisze w swojej książce Mukherjee. Autor tłumaczy czym są choroby nowotworowe, dlaczego często leczy się je truciznami, dlaczego po chemioterapii mogą wypaść włosy, ale także jak wygląda przemysł farmaceutyczny, jak zdobywano fundusze na badania nad nowotworami, dlaczego nawet lekarze długo nie wierzyli w to, że palenie papierosów może mieć związek z nowotworami i dlaczego tak trudno było tę tezę potwierdzić (bo statystyka, moi drodzy, także rozwijała się przez lata). 

Chciałabym żeby ta książka stała się w Polsce bestsellerem, ale obawiam się, że tak nie będzie. Cały czas mam w głowie rozmowę z panem z pewnego wydawnictwa, który powiedział mi, że książek o medycynie (no chyba, że o mózgu) w ogóle nie opłaca się w Polsce wydawać. To co się dobrze sprzedaje to fizyka i II Wojna Światowa. I to wychodzi w naszej debacie publicznej. Ignorancja wylewa się z każdej strony. A może gdyby pani Rusin przeczytała "Cesarza wszech chorób" nie życzyłaby doktorowi Burzyńskiemu Nagrody Nobla, tylko zadałaby mu jakieś sensowne pytanie?




O ile w przypadku kolejnej pozycji nie miałam żadnych oczekiwań, to w przypadku Myśliwskiego, którego już znałam, liczyłam na coś znacznie lepszego.







"książka, która przeżyje nas wszystkich".
Wielka na pewno, bo 768 stron. Przeżyje nas wszystkich - cóż, tak to bywa z książkami. Przełom w literaturze? Nie sądzę. Sprawnie skonstruowana powieść, dużo przeplatających się wątków, całkiem przyjemnie się to czytało, odkrywanie poukrywanych tu i ówdzie zagadek i nawiązań do kultury europejskiej było miłą rozrywką intelektualną, ale to wszystko.
Powieść ma opowiadać o złu, które towarzyszy ludziom od zarania dziejów, a przykładami tego zła są holocaust i inkwizycja. Serio? Co za przełom w literaturze, takie świeże spojrzenie. No i oczywiście nie mogło zabraknąć nieśmiertelenego motywu tetralogii Wagnera. Jest tak świeżo i przełomowo, że aż mnie zmroziło.
Ale poza tym, jak wspomniałam, całkiem fajnie się czytało.

Ocena: 3/5
Tłumaczenie: Anna Sawicka
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2013

Śmierdzi niebezpieczną ideologia gender

 

W tym roku na listę niebezpiecznych czynników zagrażających mirowi domowemu i powszechnej szczęśliwości wpisana została "ideologia gender". Gender jest bardzo niebezpieczny bo ukrywa się pod różnymi postaciami. Radzę uważać na poniższe pozycje.
Kobieta w 1000°C. Na podstawie wspomnień Herbjörg Maríi Björnsson -
Podróżniczki. W gorsecie i krynolinie przez dzikie ostępy - Wolf Kielich (ocena: 4/5)
Przejdź do recenzji


Janion. Transe - traumy - transgresje. 1: Niedobre dziecię - rozmawia Kazimiera Szczuka (ocena: 4/5)

Cwaniary - Sylwia Chutnik (ocena: 4/5)

Następna część zestawienia już wkrótce!
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
* Cytat pochodzi z niebywale seksistowskiego zestawienia prezentów książkowych stworzonego przez portal Xiegarnia
** Victor Hugo - Człowiek śmiechu, tłum. Hanna Szumańska-Grossowa

9 komentarzy:

  1. Jak zwykle czytało mi się ciebie świetnie i mam ochotę na wszystkie książki (tylko do pani Chutnik jakoś nie mam serca). A "Middlesex" dla mnie lepsza niż "Przekleństwa" - to była jazda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku miałam w planach czytać "The marriage plot", ale teraz się zastanawiam czy nie zmienić na "Middlesex" (tak, robię sobie plany dotyczące tego co będę czytać w tym roku, w zeszłym też tak robiłam, musi być jakiś porządek ;) )

      Usuń
  2. Jak dobrze wrócić do domu po pierwszym dniu w pracy po świętach i po pierwszej siłowni w 2014 (pełnej dupków z 'postanowieniami noworocznymi') i przeczytać nową notkę na 'psie'. Balsam na moją sponiewieraną duszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w zeszłym roku kartkę z postanowieniami noworocznymi zgubiłam w okolicach 3 stycznia, więc nie martw się, coś czuję, że siłownia niedługo opustoszeje ;)

      Usuń
  3. Świetne zestawienie! Zachwyciłem się Munro podczas ostatnich wakacji, a kobietą nie jestem. Przeczytałem "Drogie życie" a "Too much happiness" czeka cierpliwie w chmurze Kindla na swoją kolej. Po Twym zachwycie nad biografią raka myślę, że Munro jeszcze jakiś czas poczeka, bo na książkę Mukherjee mam przeogromną ochotę spotęgowaną faktem, że podczas świąt wyciągnąlem ją spod choinki:) No i "Morfina"...Trudno było przyzwyczaić się na początku do języka, ale kiedy już ten trud ma się za sobą, czyta się świetnie
    Wisienką na torcie są te wszystkie celne uwagi, gdzie czuć pazur biologa:) Uwielbiam te wstawki! I nieśmiało proszę w Nowym Roku o więcej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Czyli Mikołaj stanął na wysokości zadania ;) Bardzo się cieszę.

      Usuń
  4. Właśnie mam ten sam problem z "Wyznaję", niby czytało się fajnie i fragmentami książka miała w sobie to "coś", a jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to bubel. Zresztą, to samo mam z "Morfiną", ale w tym przypadku to chyba wina tego, że czytałam ją na "kundlu", a wszystko co czytam na nim, wydaje mi się pozbawione głębi.
    http://zatytulowany.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa myśl z tym kindlem :D Ja wyznaję czytałam na kindlu, ale "Ostatnie rozdanie" już w formie tradycyjnej i obie uważam za przereklamowane, więc na podstawie tej małej próby śmiem twierdzić, że w moim przypadku to nie ma znaczenia ;)

      Usuń
  5. Część Twoich opinii już znałam, ale mogłabym je czytać po sto razy. A o Xięgarni mam od dawna złe zdanie, więc nie dziwi mnie to, co piszesz. Mam wrażenie, że Xięgarnia sprowadza literaturę do listy bestsellerów Empiku, a że lista jest jaka jest, Xięgarnia wygląda żałośnie.

    OdpowiedzUsuń