piątek, 9 sierpnia 2013

Wojciech Orliński - Sztokholm. Przewodnik śladami bohaterów Stiega Larssona

Posłusznie melduję (czytam właśnie Szwejka i obawiam się, że przez jakiś czas tak właśnie będę mówić), że przeczytałam przewodnik po mieście, w którym nie byłam i do którego w najbliższym czasie się nie wybieram. Przewodnik był po Sztokholmie, a przeczytałam go od deski do deski (łącznie z informacjami praktycznymi i bibliografią) leżąc sobie wygodnie na kanapie w moim mieszkaniu. Ci, którzy pamiętają jeszcze to co pisałam przy okazji notki o Listach do córki F. S. Fitzgeralda, o czytaniu i podczytywaniu książek, mogą mi teraz wytknąć, że jestem kłamczuchą. Bo przecież przeczytanie całego przewodnika po Sztokholmie, siedząc na kanapie w Warszawie o wiele bliższe jest konsekwentnemu czytaniu w stylu Rain Mana, od którego to się odżegnywałam, niż czytaniu chaotycznemu i frywolnemu do którego się przyznałam.
Na swoją obronę mam tylko to, że Sztokholm. Przewodnik śladami bohaterów Stiega Larssona to przewodnik wyjątkowy i wielofunkcyjny, który zadowoli zarówno tych, którzy są już w Sztokholmie i nie wiedzą co dalej ze sobą zrobić, jak i tych, którzy zdecydowali się jedynie na podróż palcem po mapie (do czego zresztą zachęca na swoim blogu sam autor). Podejrzewam nawet, że ze względu na szwedzkie ceny oraz liczne schody i podejścia opisane w przewodniku, pod koniec dnia bardziej zadowolona będzie grupa druga składająca się z podróżników-domatorów.

Tym co skłoniło mnie do przeczytania tej książki, oczywiście poza wiecznie niezaspokojonym głodem wiedzy, było nazwisko autora. Ale nie autora sagi Millennium, a autora samego przewodnika, czyli Wojciecha Orlińskiego, od którego felietonu w rubryce świat według Orlińskiego przeważnie zaczynam czytanie Dużego Formatu. Poczułam, że po miesiącach krótkich cotygodniowych spotkań czas wreszcie poznać się lepiej. Stąd właśnie ta wspólna podróż do Sztokholmu. 

W swoim przewodniku autor proponuje nam pięć spacerów: szlakiem Stiega Larssona, szlakiem Mikaela Blomkvista, szlakiem Lisbeth Salander, szlakiem Nilsa Bjurmana oraz Hedestad nie istnieje.
Podczas pierwszego spaceru możemy lepiej poznać dziennikarza zaangażowanego i beznadziejnego idealistę jakim był Larsson. To z kolei pozwala lepiej zrozumieć wykreowane przez niego postaci z którymi spacerować będziemy w kolejnych rozdziałach.
Z jednej strony jest to przewodnik po Sztokholmie śladami bohaterów Larssona, ale z drugiej strony można tę książkę traktować także jako przewodnik po sadze Millennium śladami Larssona, Sztokholmu i współczesnej Szwecji. Orliński w ciekawy sposób rozwija i interpretuje różne wątki trylogii, nadając jej szerszy kontekst kulturowo-społeczny. Ci, którzy mają już za sobą lekturę biografii Larssona lub po prostu interesują się Szwecją mogą poczuć się miejscami znużeni, bo przewodnik Orlińskiego to raczej Szwecja i Larsson dla początkujących, myślę jednak, że nawet domorośli larssonolodzy mogą znaleźć tam coś dla siebie: Orliński stara się odnaleźć wszystkie miejsca występujące w trylogii, a dla tych, które okazują się fikcją literacką znajduje ciekawe zamienniki.
Mimo wszystkich zalet przewodnika nie polecałabym go osobom, które nie czytały jeszcze kryminałów Larssona. Autor bardzo starał się nie ujawniać najważniejszych szczegółów powieści, ale trochę jednak mu się wymsknęło (czego nie osądzam, bo sama też zamieściłam spoiler w notce o Zamku z piasku, który runął).

Podsumowując, jest to przewodnik dla prawie wszystkich: dla tych co na kanapach w Warszawie i dla tych co w fotelach w Grajewie; myślę, że można nawet czytać będąc na wakacjach we Francji, bo kto nam zabroni? Dla tych co w Sztokholmie oczywiście też, ale wcale nie przede wszystkim. Wstrzemięźliwość czytelniczą, w przypadku tej książki, doradzam tylko tym co nie czytali Millennium.

Ocena: 3/5

Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: 2013

3 komentarze:

  1. Niedawno wróciłam ze Sztokholmu i zastanawiałam się czy by sobie nie kupić i nie przeczytać tego przewodnika. Zrezygnowałam jednak, bo mam na koncie tylko pierwszy tom Millenium, więc na niewiele by mi się on zdał (tak samo jak "Murakami i jego Tokio" - leży grzecznie i czeka aż przeczytam wszystkie książki autora ;) ). Ale kiedy przeczytam pozostałe dwa tomy i będę miała chwilę, to na pewno sięgnę. Planuje jeszcze wrócić do Stockholmu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W Szwecji organizowane są wycieczki takimi śladami. Przeżycie w "trójwymiarze" wydaje mi się ciekawszą opcją od lektury przewodnika ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, to lektura dla mnie. Szwecję kocham miłością tak głęboką, że czytam prawie wszystko, co Szwecją pachnie choć odrobinkę. No i Millenium było całkiem, całkiem. Jeszcze tylko rozciągnę dobę, żeby wystarczyło mi na te wszystkie lektury czasu, a potem już tylko czytanie:)

    OdpowiedzUsuń