środa, 19 grudnia 2012

Książkowe podsumowanie roku 2012 (cześć 1.)

Grudzień, ostatni miesiąc w roku, to miesiąc podsumowań. Spoglądamy wstecz, na to co udało nam się osiągnąć w tym roku i powoli zaczynamy wymyślać różne nierealne, ale dające nam chwilowe poczucie kontroli nad własnym życiem, postanowienia noworoczne.
Z tych, które wymyśliłam w zeszłym roku udało mi się spełnić tylko jedno, to najprzyjemniejsze. Na goodreads.com ustawiłam sobie "Reading Challenge", obiecując przed sobą i innymi użytkownikami portalu, że w roku 2012 przeczytam przynajmniej 48 książek. Oczywiście w czytaniu nie chodzi o ilość, dlatego też chciałam, aby moje "wyzwanie" było dosyć realne i nie zmuszało mnie do sięgania po coraz cieńsze książki, aby tylko dać radę. Chodziło raczej o dodatkową motywację i wyzwanie czytelnicze rzeczywiście zadziałało bardzo stymulująco. Przyjemnie jest też teraz wrócić do tej listy i przypomnieć sobie co czytałam na początku roku, co w majówkę, a jakie książki towarzyszyły mi podczas wakacji.

Nie wszystkie z przeczytanych w tym roku książek, udało mi się zrecenzować. A szkoda bo było wśród nich bardzo dużo pozycji, które naprawdę warto przeczytać (albo kupić komuś na prezent gwiazdkowy). Zapraszam więc teraz na krótkie podsumowanie. 

1. Buszujący w zbożu - J. D. Salinger (ocena: 3/5)

Buszujący w zbożu to jedna z tych książek, które będąc pacholęciem czytałam, ale jako, że było to bardzo dawno temu, zaliczałam ją mimo wszystko do książek nieprzeczytanych. Porusza ona tematykę, którą bardzo lubię, czyli młodzieńczy idealizm skonfrontowany ze sztucznym, zakłamanym światem dorosłych, no i wynikający z tego bunt. Wulgarna i obrazoburcza (jak na warunki lat 50.) książka wywołała kiedyś ogromne zamieszanie i stała się hymnem młodych buntowników. Dziś jednak wydaje się dosyć naiwna, to co było buntem w połowie XX wieku w Stanach Zjednoczonych nie jest nim w XXI wieku w Polsce. "Buszującego..." warto przeczytać ze względu na znaczenie jakie ta książka miała dla literatury, ale na czytanie z wypiekami na twarzy raczej bym nie liczyła.

2. American Psycho - Bret Easton Ellis (ocena: 4/5)

Jakoś tak się złożyło, że rok rozpoczęłam książkami "obrazoburczymi". American Psycho jest chyba najmocniejszą książką jaką kiedykolwiek czytałam. Wszystko zaczyna się dosyć normalnie. Główny bohater to pracujący na Wall Street Patrick Bateman. Jego dzień to siłownia, praca, spotkania ze znajomymi (tylko tymi z którymi warto być widzianym), wieczór z narzeczoną, którą dosyć regularnie zdradza, wyjście do klubu, narkotyki, powrót do luksusowego mieszkania. Ot zwykły stereotypowy obraz rodzącej się w latach osiemdziesiątych w USA nowej klasy, zwanej yuppie. Po pewnym czasie okazuje się jednak, że Patrick ma także dodatkowe hobby o którym nie wszyscy wiedzą. Bardzo lubi torturować i zabijać ludzi. Teraz kiedy już o tym wiemy, w powieści pojawia się coraz więcej morderstw i coraz mniej spotkań ze znajomymi (no chyba, że w planach jest ich zabicie).
Książka jest ciężka. W pewnym momencie uznałam, że muszę zrobić sobie przerwę i przeczytać jakąś sympatyczną powieść dla młodych panien (o tym za chwilę), bo inaczej mogę zwariować. Ale potem wróciłam i dokończyłam American Psycho i powiem wam, że jest to jedna z najlepszych książek krytykujących współczesny konsumpcyjny styl życia. Warto przeczytać, szczególnie jeśli się pracuje w korporacji (ja jeszcze długo po lekturze zastanawiałam się kto z mojego biura po godzinach biega z piłą łańcuchową po mieście), ale może nie jest to najlepszy wybór jeśli chodzi o prezenty gwiazdkowe.

3. Błękitny zamek - Lucy Maud Montgomery (ocena: 3/5)

Błękitny zamek był właśnie tą powieścią, którą zaserwowałam sobie jako odtrutkę w trakcie American Psycho. Poprosiłam moja siostrę o coś miłego, naiwnego i bez morderstw. Odesłała mnie do Lucy M. Montgomery. Wybór w tej sytuacji bardzo trafny. Książka jest oczywiście bardzo naiwna, bardzo przewidywalna i bardzo w tym wszystkim przyjemna. Na swój sposób jest też krytyką pogoni za pieniądzem, więc nawet w pewnym sensie pasowała do American Psycho (ale to jedyne podobieństwo). Powieść pewnie bardzo ekscytująca gdy ma się lat dziesięć i rozczulająco naiwna gdy czyta się ją już będąc osobą dorosłą. Warto sobie zrobić taki zastrzyk z L. M. Montgomery jako antidotum na chandrę.

4. Serce narodu koło przystanku - Włodzimierz Nowak (ocena: 4/5)

"Serce narodu koło przystanku to opowieść o Polsce B, tej zapomnianej, wypchniętej poza nawias rozwijającego się kapitalizmu". Nie bierzcie mnie teraz za wojującą anarchistkę, to że pozostajemy w klimatach krytyki kapitalizmu wyszło zupełnie przypadkowo.
Reportaże Włodzimierza Nowaka pozwalają zobaczyć własny kraj od strony, od której często nie chcemy go oglądać. Poznajemy panów regularnie uczęszczających do osiedlowej siłowni*, Polaków mieszkających na Greenpoincie (największym po Chicago skupisku Polaków w USA), rodzinę Krzysztofa, który zmarł na skutek wypadku w fabryce cukierków, żony górników i wielu innych "zwykłych" Polaków.
Polecam, bo warto poznawać własny kraj.
*Taki jeden prostopadłościan zapytał mnie przy sztandze (szarpał 120 kg): "Ile masz w kablu?". Udałem, że nie słyszę, i przeniosłem się na drążek. Okazało się, że chodziło o obwód bicepsa. Więc w lewym kablu mam 28 cm, w prawym 29. Głupio się czuję. Oni mają kable po 40.
5. Wilk stepowy - Hermann Hesse (ocena: 4/5)

Wilk stepowy to jedna z tych książek wobec których nie można być obojętnym - albo się kocha, albo nienawidzi. Ja się zakochałam. Bohater książki, Harry Haller, to samotnik i outsider. Nie chce i nie umie żyć wśród ludzi, ciesząc się swoją wolnością i jednocześnie z jej powodu cierpiąc. Jego schizofrenicznie wręcz sprzeczne uczucia przerażają i pociągają jednocześnie. Bo taka sprzeczność leży w naturze ludzkiej. Wydaje mi się, że każdy widzi w tej książce co innego i inaczej rozumie strumień świadomości głównego bohatera. Po latach Hesse mówił, że krytycy mylnie interpretowali jego książkę. Możliwe. Ale czy to ważne skoro zmienia życie?
 
6. Dziewczynka w zielonym sweterku - ,

Tę historię pewnie wszyscy znają dzięki filmowi W ciemności Agnieszki Holland. Ja filmu nie oglądałam i cieszę się, że zaczęłam od książki, bo jest to ogromne wyzwanie dla wyobraźni. Przyznam się, że częściowo poległam. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie życia w całkowitych ciemnościach. Jako urodzona Warszawianka zupełnych ciemności w zasadzie nie doświadczam, w dużych miastach nawet w nocy jest jasno. Myślenie o ciemności absolutnej mnie przeraża. Film nakręcony w ciemnościach byłby słuchowiskiem, a nie filmem, więc u Agnieszki Holland jakieś światło musiało się pojawiać. Dlatego uważam, że zanim obejrzy się film warto wystawić swoją wyobraźnię na próbę i przeczytać Dziewczynkę w zielonym sweterku.


7. Tonąca Ruth - Christina Schwarz (ocena: 2/5)
Amanda po tajemniczej śmierci swojej siostry wychowuje jej córkę Ruth. Obie mieszkają nadal niedaleko jeziora w którym utopiła się siostra Amandy. Atmosfera jest bardzo niepokojąca, wszystko osnute jest mgłą. Kolejne wychodzące na jaw fakty zamiast wyjaśniać tajemnicę coraz bardziej wszystko komplikują. W połowie jednak autorka jakby zmęczona budowaniem napięcia i wytwarzaniem dymu tworzącego gęstą mgłę, trochę sobie odpuszcza. Mgła się rozrzedza, atmosfera pada, a rozwiązanie tajemnicy powoduje lekki zawód. 


 8. Netochka Nezvanova - Fiodor Dostojewski (ocena: 2/5)
Książka, która mówi nam o tym, że nikt nie rodzi się pisarzem, nawet Fiodor Dostojewski.
Przejdź do recenzji


9. Nieśmiertelne życie Henrietty Lacks - Rebecca Skloot (ocena: 5/5)
Jedna z najlepszych, moim zdaniem, książek popularnonaukowych ostatnich lat. 
Przejdź do recenzji

10. Zrób sobie raj - Mariusz Szczygieł (ocena: 4/5)
Jeśli wybieracie się do Pragi, zamiast przewodnika proponuję zabrać książkę Szczygła. My tak zrobiłyśmy i nie żałujemy.
Przejdź do recenzji

11. Ciotka Julia i skryba - Mario Vargas Llosa (ocena:3/5)
Llosę kocham, ale nie bezkrytycznie.
Przejdź do recenzji  

12. Izrael - Palestyna. Pokój czy święta wojna? - Mario Vargas Llosa (ocena: 3/5)

Kolejna osoba, która próbuje odpowiedzieć na pytanie, kto jest agresorem w konflikcie Izrael - Palestyna, kto jest bardziej poszkodowany i jak to się skończy. No i kolejna osoba, której się to nie udaje. Llosa razem ze swoją córką Morganą, która towarzyszyła mu z aparatem, spędził w Izraelu, Strefie Gazy i na okupowanych terytoriach Zachodniego Brzegu piętnaście dni w 2005 roku. Llosa stara się być obiektywny, stojąc po stronie tych, którzy dążą do ustanowienia pokoju, bez względu na to czy są Arabami czy Żydami. Jednak publikacja ta nie jest do końca obiektywna. Jak na dłoni widać woltę Llosy, który z proizraelskiego staje się propalestyński. I nie winię go za to. Ja potrafię zmienić swoje stanowisko w tej sprawie kilka razy w ciągu dnia.
Jedyne czego nie czuję to zamiana jednego z najsławniejszych pisarzy (nawet w 2005, kiedy nie był jeszcze Noblistą) w reportera bratającego się z ludem. Nie jest dla mnie w tej roli do końca wiarygodny.
Mimo, że nie uważam tej książki, za najlepszą pozycję dotyczącą konfliktu Izraelsko - Palestyńskiego, to jest ona na pewno godna polecenia. Można się z niej bardzo dużo dowiedzieć o historii konfliktu, a sam okres w którym została napisana (2005 rok - likwidacja żydowskich osiedli w Strefie Gazy, zgodnie z decyzją Ariela Szarona) to moment przełomowy i unikatowy.

13. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet - Stieg Larsson (ocena: 3/5)

Literackie sanki po betonie (czyli straszny zgrzyt), ale niestety potwornie wciąga.
 Przejdź do recenzji

14. Nowy wspaniały świat - Aldous Huxley (ocena: 5/5)

Koniecznie!
 Przejdź do recenzji 

15. We Have Always Lived in the Castle* - Shirley Jackson (ocena: 5/5)

Tu posłużę się Wikipedią:
Powieść gotycka – odmiana powieści uprawiana głównie na przełomie XVIII i XIX wieku. Typowymi jej elementami były: tajemnicza czy wręcz upiorna atmosfera narracji, odczuwane podczas lektury poczucie grozy (stąd również nazwa: powieść grozy), nawiedzone budowle, zamki, pułapki, śmierć, choroba, szaleństwo, klątwa itp., zaś bohaterami zazwyczaj była jakaś antynomiczna para, gdzie jeden biegun reprezentowany był przez osobnika o wyraźnie demonicznych cechach (jak na przykład Manfred w utworze Walpole'a), zaś drugim biegunem była czysta i niewinna osoba (zazwyczaj jakaś dziewica), jak Antonia w Mnichu. Istotnym elementem powieści gotyckiej był fakt zaistnienia jakiejś ciemnej zbrodni, która odciskała piętno na fabule, a także wymowie ideowej powieści.

Powieść Shirley Jackson jest świetnie napisaną i skonstruowaną powieścią gotycką. Niczego jej nie brakuje. Za rekomendację niech posłuży wam moje zapewnienie, że w roku 2013 zamierzam ją znów przeczytać.  

* Podobno ukazała się po polsku, ale z tą wersją nigdy nie miałam styczności, więc nie odpowiadam za tłumaczenie



Tyle chyba wystarczy na początek. Ciąg dalszy nastąpi w bardzo niedalekiej przyszłości. Stay tuned!

5 komentarzy:

  1. Cieszę się, że dwie książki to moje rekomendacje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzy! Bo Netochka też. Czytana wspólnie za starych dobrych czasów kiedy miałam jeszcze kindle

    OdpowiedzUsuń
  3. Kupię ci nowego. Niedługo. Jak tylko będę bogata. Teraz te zwykłe kindle są tylko po 68 funtów. Się kupi też dobrą oprawkę i nic się będzie działo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na wirtualną hałdę książek odkładam "Nieśmiertelne życie", "Izrael - Palestyna" i "Nowy wspaniały..." - mąż też od dawna powtarza, że koniecznie.

    OdpowiedzUsuń